No tak... czasem tak przyjdzie do głowy odpalić jakiś utwór dawno nie słuchany.
Wspomnienie Drezna (1846) Ignacego Feliksa Dobrzyńskiego to krótkie trio skomponowane na obój, fortepian i wiolonczelę. To jest chyba najpiękniejsza rzecz na obój, którą słyszałam. Melodia jest tak piękna i wzruszająca... i ten akompaniament fortepianu... a potem, gdy melodię przejmuje wiolonczela...nie, czy to się dzieje naprawdę??? To jest takie cudowne... Żałuję, że nie gram na oboju!!
Pisałam tu już o Dobrzyńskim parę razy, ale tego jeszcze nie dawałam, prawda? To przyszedł wreszcie na to czas.
Czy jest coś cudowniejszego niż muzyka kameralna?
Kupiłam sobie dzisiaj płytę z muzyką kameralną i słuchałam już trzy razy :D Oczywiście z polską muzyką, haha, kompozytorów dwóch, kto zgadnie? Ja nie chcę zdradzać póki co, bo mam pewien plan... wkrótce dojdzie on do skutku.
Dziękuję bardzo! W takim razie proponuję teraz - ale to już nie kameralne, ale też polskie - koncert klarnetowy Karola Kurpińskiego ;D Całkiem możliwe że jeszcze dziś się tu pojawi wpis o Kurpińskim (już drugi XD). Ja mam jakąś obsesję na jego punkcie ostatnio ;D
Dzięki, śliczne! Ostatnio interesuje mnie wszystko, co ma coś dętego drewnianego w tytule. Przejadły mi się smyczki :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo! W takim razie proponuję teraz - ale to już nie kameralne, ale też polskie - koncert klarnetowy Karola Kurpińskiego ;D
UsuńCałkiem możliwe że jeszcze dziś się tu pojawi wpis o Kurpińskim (już drugi XD). Ja mam jakąś obsesję na jego punkcie ostatnio ;D