Jego koncert fortepianowy to jeden z moich ulubionych utworów już od dawna ( ten drugi temat w pierwszej części <3, no i finał! ), natomiast inne jego utwory jakoś wcześniej mojego serca nie zdobyły. Np. Oktet. Słuchałam go już dawno temu, ale chyba raz tylko i o nim zapomniałam, a przecież to też jakieś cudo jest! Nie wiem, co mi się wtedy z głową działo, że tak bezrefleksyjnie go odłożyłam.
Ileż jeszcze oktetów (dwoje skrzypiec, altówka, wiolonczela, kontrabas, flet, klarnet i fortepian) mamy w polskiej muzyce? Zważmy jeszcze na fakt, że to utwór z 1832, a zatem kompozytor miał ledwie 17 lat. Pierwsza część zaczyna się mrocznie i niepokojąco, tylko po to by zaraz oczarować nas pełnymi wdzięku i pogody melodiami. Potem następuje Adagio, liryczne i dramatyczne zarazem. Mam ciary za każdym razem gdy tego słucham. Główna melodia, najpierw intonowana przez flet, a następnie przejęta przez fortepian, to piękno samo w sobie... Co tu więcej pisać, posłuchajcie, niech i Was poruszy! Po scherzu mamy finał Allegro à la Bohémienne - Allegro vivace, w którym miesza się i humor i pasja; czy mi się zdaje czy rytmy krakowiaczka słyszę?
Innym utworem są Wariacje na fortepian i orkiestrę , które niedawno pojawiły się w internecie. Warto posłuchać, szczególnie, gdy po zapoznaniu się z koncertem, złaknieni jesteście większej ilości orkiestrowej muzyki od Krogulskiego. Jeśli nie chce wam się wycinać hołubców w finale, to idźcie precz! nie chcę mieć z Wami nic wspólnego!
***
Były już rzeczy słodkie, teraz przejdźmy do gorzkich, które trzeba niestety przypomnieć.
Jak niektórym wiadomo, imć Krogulski zmarł w bardzo młodym wieku, bo miał jedynie 27 lat (1842). Na jego pogrzebie Karol Kurpiński, który nota bene był jego nauczycielem, podobno nazwał go "naszym Palestriną", co odnosi się do jego wybitnych dokonań na polu muzyki sakralnej. Napisał 10 mszy, 11 kantat, do tego pieśni kościelne, hymny, Miserere i na pewno jeszcze więcej. Był w końcu wybitnym dyrygentem chóralnym - ba, on porzucił karierę pianisty by chóry w Warszawie prowadzić!
Dlaczego pisałam, że przechodzimy do rzeczy gorzkich? Bynajmniej nie z powodu tego, że Krogulski tak młodo odszedł, choć rzeczywiście, to bardzo smutne i tragiczne. Chodzi o to, że tej jego muzyki chóralnej nie ma gdzie posłuchać. Spodziewam się, że wiele utworów zaginęło, ale niektóre się pewnie zachowały i zasługują na wykonanie i nagranie. Tym bardziej, że Krogulski już jako mały chłopiec był niezwykle pobożny, co na pewno wpłynęło na jego muzykę.
Próbkę chóralnego kunsztu Krogulskiego mamy tutaj - dwie części Miserere.
Czyż to nie piękne?
Więcej nagrań póki co nie uświadczymy. Czy zostanie z czasem coś nagrane - nie wiem, ale chciałabym tę muzykę poznać bardzo.