czwartek, 9 listopada 2017

Muzyka na obój...?

No tak... czasem tak przyjdzie do głowy odpalić jakiś utwór dawno nie słuchany.

Wspomnienie Drezna (1846) Ignacego Feliksa Dobrzyńskiego to krótkie trio skomponowane na obój, fortepian i wiolonczelę. To jest chyba najpiękniejsza rzecz na obój, którą słyszałam. Melodia jest tak piękna i wzruszająca... i ten akompaniament fortepianu... a potem, gdy melodię przejmuje wiolonczela...nie, czy to się dzieje naprawdę??? To jest takie cudowne... Żałuję, że nie gram na oboju!!

Pisałam tu już o Dobrzyńskim parę razy, ale tego jeszcze nie dawałam, prawda? To przyszedł wreszcie na to czas.

Czy jest coś cudowniejszego niż muzyka kameralna?

Kupiłam sobie dzisiaj płytę z muzyką kameralną i słuchałam już trzy razy :D Oczywiście z polską muzyką, haha, kompozytorów dwóch, kto zgadnie? Ja nie chcę zdradzać póki co, bo mam pewien plan... wkrótce dojdzie on do skutku.   

Pozdrawiam ;)                                                                                   

2 komentarze:

  1. Dzięki, śliczne! Ostatnio interesuje mnie wszystko, co ma coś dętego drewnianego w tytule. Przejadły mi się smyczki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo! W takim razie proponuję teraz - ale to już nie kameralne, ale też polskie - koncert klarnetowy Karola Kurpińskiego ;D
      Całkiem możliwe że jeszcze dziś się tu pojawi wpis o Kurpińskim (już drugi XD). Ja mam jakąś obsesję na jego punkcie ostatnio ;D

      Usuń