No i wybór pada na ten inny temat...
Kochani! Odnoszę wrażenie, że muzyka kameralna ma mniej miłośników niż orkiestrowa. Czy to prawda? Ja ją kocham - a zwłaszcza tę z fortepianem! - tria, kwartety, kwintety... Zwłaszcza te romantyczne. I te polskie. Polacy mają naprawdę talent do pisania muzyki na takie składy! Naprawdę! Moja ukochana muzyka kameralna to w większości utwory naszych kompozytorów.
No i po co ja to piszę... bo kupiłam sobie płytę, a nie robię tego zbyt często, właściwie to rzadko. Ale ta jest taka fajna że musiałam ją mieć... no musiałam!
❤❤❤ |
Widzę płytkę na półce w empiku i "o, Józef Elsner... a tego drugiego to nie znam... (googlujemy)... Emanuel Kania! Wreszcie znalazłam jakiegoś nowego kompozytora, huraaa, jak fajnie, będzie czego posłuchać i o czym napisać, jej''!!
Tak mniej więcej było. Na tej cudnej płycie, wydanej w marcu tego roku nakładem wydawnictwa DUX, znajdziemy kwartet fortepianowy Es-dur Józefa Elsnera (1769-1854) oraz trio fortepianowe g-moll Emanuela Kani (1827-1887).
Kim był Elsner to wiadomo prawie każdemu fanowi Chopina - ale i tak za mało wiadomo zazwyczaj! Elsner nie był tylko nauczycielem tego zdolnego małolaty - jego zasługi dla naszej muzyki są znacznie większe. Zaliczyć do nich należy m.in. to, że jako jeden z pierwszych wykorzystywał w swej twórczości polskie elementy ludowe. A przecież z pochodzenia był Niemcem i polskiego nauczył się będąc już dojrzałym człowiekiem. Pisał np. opery (z których niektóre traktują o polskiej historii) oraz muzykę sakralną, z którą jednakże nie miałam jeszcze żadnego kontaktu (łazi za mną jedna jego msza już od jakiegoś czasu, ech...). No i oczywiście muzyka kameralna! Ten kwartet jest uroczy, zawiera w sobie tyle pięknych, wpadających w ucho melodii. Cały mi się podoba, ale za serce chyba najbardziej chwyciła mnie część druga - Andantino, ze swą smętną, "dumkową" melodią. Stylistycznie ów kwartet to późny klasycyzm.
Emanuel Kania natomiast jest już romantykiem. Jego trio to muzyka emocjonalna i naprawdę pełna pasji, cóż tu więcej mówić! Człowiek chce się rzucić w wir tej muzyki, żeby go porwała na zawsze. Taka dla mnie jest część pierwsza, Allegro con brio. Natomiast część trzecia, Adagio, to ...coś czego nie da się opisać. Tyle tu fantastyki, uczuć, ta wzruszająca melodia w kulminacyjnym punkcie, w ogóle sposób w jaki zostało tu zbudowane napięcie. To po prostu mistrzostwo świata! Finał też jest wspaniały. Całe to trio jest wspaniałe. Gdy się kończy, to tak jakoś pusto w serduszku... ten utwór nie powinien się nigdy kończyć.
Pierwszy raz kupiłam coś czego wcześniej nie słyszałam i jak się okazuje mam szczęście! Mogę tych utworów słuchać i słuchać!
I tak się głupio czuję, bo nie mogę tu wstawić linka z utworem. Nie ma tego na YT, naprawdę szkoda :'(
A o Kani tu będzie artykuł, o Elsnerze też ❤
Pozdrawiam najcieplej!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz