Nie będę oceniać tu libretta pióra Ludomiła Germana, który powybierał z Balladyny Słowackiego pewne wątki i opisał je w sposób niezbyt wyszukany.W czasie zaborów opera do tekstu naszego wieszcza nie mogłaby być wystawiona, to dlatego.
Goplana, Skierka, Chochlik i Grabiec nad Gopłem |
Soliści. Mój osobisty faworyt to Kostryn. Już w czasie pierwszego spotkania orszaku Kirkora z wdową i jej córkami widać było, że Balladyna mu się podoba. Tak samo Grabiec (tenor) był świetny, komiczny i tragiczny zarazem. Z postaci kobiecych najbardziej podobała mi się Wdowa oraz Balladyna - ale Alina, Skierka, Chochlik i Goplana też pięknie śpiewały i grały bardzo dramatycznie. Ze scen chóralnych genialnie brzmi pieśń wojskowa w pierwszym akcie. Sceny nad jeziorem, z mgłą i łódką, którą płynął Grabiec też są bardzo udane i efektowne. Scenografia - która była bardzo szczątkowa - bo właściwie były to tylko białe stoły i krzesła - też może być. Kostiumy nawet adekwatne - raziły mnie tylko plastikowe zbroje... Kirkora wyglądała jak ta biała z Gwiezdnych Wojen, a jego orszak miał czerwone i niebieskie. Ale na to da się przymknąć oko.
A co było w tej operze fatalne?
Tłum! Pojawia się on już na początku, to postacie w strojach z różnych epok: mundurach galowych i polowych, habitach zakonnych, sukniach i płaszczach z dwudziestolecia międzywojennego, prawie nagie kaleki (weterani wojenni?); a nawet dwa ciała z żarówkami zamiast głów... Są tam też trzy kobiety wyglądające jak Matki Boskie, co ciekawe to one przywołują Goplanę na początku.
I ten dziwaczny tłum też dało by się znieść... gdyby nie jedna scena, która była po prostu okropna. Mowa o scenie uczty w pałacu. Wszyscy ci dziwacy siadają przy białych stołach i siedzą nieruchomo. Ale to jeszcze nic, orkiestra gra zdaje się mazura, i "taniec" też się odbywa... Obserwujemy coś w rodzaju drogi krzyżowej jakiegoś pomalowanego na żółto gościa, zgarbione dzieci z kolorowymi włosami i twarzami, idące za dziwną nauczycielką oraz kelnera w towarzystwie dam w dziwnych kieckach... Wszyscy oni chodzą i wiją się wokół białych stołów z nieruchomymi postaciami i wygląda to po prostu strasznie. I nie ma żadnego związku z treścią, tylko robi zamieszanie! Ta scena jest najgorszą w całej operze, to po prostu samobójstwo reżysera. Nie lepiej by było tam wstawić jakiś taniec czy coś, a nie jakieś chore i brzydkie wizje?
Brakuje też plamy i potem opaski na czole Balladyny - wszyscy przecież o niej śpiewają... Zakończenie opery też jest bardzo niejasne.
To ten koszmarny tłum... |
Mimo tego bilans wychodzi raczej na plus. Muzyka była przecież genialna, soliści świetni i orkiestra też. Warto na pewno obejrzeć, może doczekamy się kiedyś lepszych realizacji tej opery?
Obejrzeć można tu: http://vod.teatrwielki.pl/stream/vod/goplana
GOPLANA
premiera tej realizacji: 23 października 2016
muzyka: Władysław Żeleński
libretto: Ludomił German według „Balladyny” Juliusza Słowackiego
reżyseria: Janusz Wiśniewski
dyrygent: Grzegorz Nowak
soliści: Wioletta Chodowicz (Balladyna), Edyta Piasecka (Goplana), Katarzyna Trylnik (Alina), Małgorzata Walewska (Wdowa) , Karolina Sołomin (Skierka), Anna Bernacka (Chochlik), Rafał Bartmiński (Grabiec), Mariusz Godlewski (Kostryn), Arnold Rutkowski (Kirkor), Jan Żądło (Wypatrujący Oczy)
Orkiestra i Chór Teatru Wielkiego-Opery Narodowej w Warszawie
Tak, tłum plącze się po scenie bez sensu - zdaje się, że ma podnosić walory estetyczne, ale to raczej pusty ozdobnik, skoro mało kto chyba jest w stanie rozszyfrować symbolikę tych figur. To są chyba jakieś zabawki - koszmarki, tak jak Kirkor i jego drużyna. Ale czy ja wiem, czy o to chodzi ...
OdpowiedzUsuńNa stronie Opery Narodowej jest napisane, że to ludzie z różnych epok, żywi i umarli, którzy pielgrzymują do Goplany żeby "prosić ją o chwilę ulgi w czyśćcowym cierpieniu"...
UsuńDorabiać można różne teorie. Ja naprawdę nie mam żadnego sensownego pomysłu co by to wszystko mogło znaczyć.
Inną sprawą jest, że trudno jest zorganizować jakoś ten tłum, gdyż nie odgrywa on praktycznie żadnej roli w treści. Partie chóralne, oprócz paru wyjątków są po prostu niepotrzebne...
Kto wie, może to właśnie jeden z powodów nieobecności tego dzieła na scenach.
Ja w ogóle nie nawidzę współczesnych inscenizacji oper (oczywiście nie wszystkich). Rozumiem, że opera jako forma teatralna potrzebuje oprawy aby przyciągnąć widzą, ale nigdy nie zaakceptuję bardzo wątpliwie normalnych/zdrowych wizji reżyserskich, które w scenografię i akcję wplatają takie rzeczy, że zamykam oczy oraz tylko słucham.
OdpowiedzUsuńZgadzam się. Często akcja opery rozgrywa się w konkretnym czasie i miejscu, nie można więc tego ignorować.
UsuńW Goplanie właśnie przy scenach z tłumem najlepszym wyjściem było tylko słuchanie...
Nie jest latwo znalesc sens w scenografji, ale nie jest niemozliwe. Jak sie to uda, widac ze krytyka ze scenografja nie sluzy sie zmienja w to ze ona wlasnie dodaje i to w dosc inteligenty i estetycny sposob - to wlasnie jest cos co szerokiej publiki jescie ubiega, bo czesto jest na innym poziomie niz czlowiek jest nastawiony kiedy odpoczywa i relaksuje przed scenie. Jezeli rezysezy to zrozumia to przescien miendzy nimi i ogladajacych ich prace bedzie mniesza ale i tak czlowiek powinien sie starac odcytywac zeczy wokol siebie na wyszym poziomie..
OdpowiedzUsuń