środa, 18 lutego 2015

O Schumannie

Dziś będzie o Robercie Schumannie – wybitnym kompozytorze niemieckiego romantyzmu, który nic nie ma wspólnego z Deklaracją Schumana i Unią Europejską. :)
Robert Schumann


 Robert Schumann był rówieśnikiem naszego Fryderyka Chopina. Od ósmego roku uczył się gry na fortepianie ale z początku nie myślał o byciu wirtuozem. Złożył nawet papiery na studia prawnicze… a potem raptem przyszło mu do głowy, by poświęcić się jednak muzyce. Chcąc rozciągnąć dłoń, skonstruował do tego celu specjalną maszynkę – i przez jej używanie nabawił się trwałego paraliżu czwartego palca prawej ręki.Nie mógł być więc wirtuozem. Cóż tu w takiej sytuacji począć? Może poślubić jakiegoś wirtuoza, wtedy nie wszystko stracone…

W roku 1840 Schumann ożenił się z Klarą Wieck, córką swojego nauczyciela fortepianu, genialną pianistką i niezłą kompozytorką. Lecz nie myślcie, że od razu wszystko układało się tak „po różach”. Ojciec Klary nie chciał wyrazić zgody na ślub. Sprawa była bardzo poważna, w końcu zawędrowała nawet do sądu – a on na szczęście rozpatrzył ją na korzyść zakochanych. 

Miłosne cierpienia Schumanna – jak to często w przypadku artystów bywa – nie były jałowe. Nie mogąc związać się z Klarą – tatko uważał, że Robert „nie zapewni jej godziwego bytu” – komponował pieśni, mnóstwo pieśni o miłości. W ciągu tygodnia napisał podobno muzykę aż do szesnastu wierszy Heinego – a wszystko przez to, że doskonale odnajdował w nich siebie, jako nieszczęśliwego kochanka. Najsłynniejsza z nich to Ich grolle nicht (niem. Nie skarżę się). Nie skarżył się – kochał.
Z Klarą miał siedmioro dzieci, z początku ich małżeństwo było bardzo udane, ale potem zaczęła nasilać się jego choroba psychiczna. Jaka dokładnie – nie wiem. Wiadomo, że jego rodzice mieli napady nerwowe, a starsza siostra zabiła się w roku 1826, z powodu psychicznych zaburzeń. Całkiem możliwe więc, że było jakieś podłoże genetyczne. Trudne wydarzenia z dzieciństwa, przygnębienie, śmierć kolegi „po fachu” – Mendelssohna – spowodowały znaczne pogorszenie zdrowia Roberta. Chciał się nawet utopić w Renie, ale odratowano go i umieszczono w sanatorium dla nerwowo chorych w Endenich, gdzie przebywał aż do śmierci w 1856 r. Umierając miał 46 lat, zostawił żonę i dzieci. Klara zarabiała na życie dając lekcje i koncertując, przeżyła swojego męża o czterdzieści lat. Przez całe życie walczyła o pamięć o nim jako o kompozytorze, propagując jego utwory.
Z małżonką Klarą
No właśnie, co pozostawił po sobie Schumann? Dużo pieśni, miniatur fortepianowych pogrupowanych w cykle (m.in. Sceny dziecięce, Sceny leśne, Karnawał, Miłość i życie kobiety), 4 symfonie, 3 sonaty,  koncert wiolonczelowy, skrzypcowy i fortepianowy, operę Genoveva i inne utwory, między innymi parafrazy Paganiniego i Bacha.





Znał osobiście Brahmsa, Mendelssohna i Wagnera – z tym ostatnim się jednak nie przyjaźnił. Pochlebnie wyrażał się o Chopinie, jest autorem słynnych słów Czapki z głów panowie, o to geniusz!, opublikowanych w 1829 roku w gazecie Opus Zwei i traktujących o chopinowskich wariacjach na temat  La ci darem la mano z Don Giovanniego Mozarta. Pisałam o tym tutaj.

Schumann – oprócz kompozycji – zajmował się również bowiem publicystyką muzyczną. Założył pismo Neue Zeitschrift fur Musik, gdzie w sposób ciekawy i na tamte czasy nowatorski zapoznawał czytelników z nowymi muzycznymi trendami. Pisywał pod pseudonimami Euzebiusza (mroczny, liryczny, refleksyjny) i Florestana (energiczny, gwałtowny gość :). Niektóre jego recenzje miały wręcz beletrystyczną formę, były pisane jak opowiadanie, czy dialog z tymi wymyślonymi postaciami.



Robert miał bujną wyobraźnię, to trzeba przyznać. Nie tylko tych dwóch panów narodziło się w jego głowie, wymyślił także grupę Davidsbündler (niem. Związek Dawida), która na łamach jego gazety walczyła z mieszczańskim zacofaniem w muzyce.

I Florestan, i Euzebiusz, i  Davidsbündler – te wszystkie „byty” pojawiają się także w jego utworach muzycznych. Miniatura Eusebius Florestan wchodzi w skład Karnawału, powstał też cały cykl pt. Davidsbündlertänze (niem. tańce związku Dawida).

Może mógłby być literatem? Nie wiem, mogę za to spokojnie powiedzieć, że naprawdę miał zadatki na nowatora i muzycznego rewolucjonistę. Skomponował jednoczęściowy koncert fortepianowy, jako jeden z pierwszych twórców zrywając z klasycystyczną trzyczęściową budową i z „wprowadzeniem” granym przez orkiestrę. Jego koncert a-moll ma jednak trzy części. To wszystko przez wydawców, jednoczęściowego koncertu nie chcieli wydrukować – zbyt to awangardowe było. Filistrzy! Schumann musiał więc zacisnąć zęby – i dopisać dwie kolejne części… Jak wiemy z historii, wprowadzenie w życie idei jednoczęściowego koncertu i sonaty udało się dopiero Lisztowi.

No i tyle – cóż więcej można powiedzieć? Robert Schumann na trwałe zapisał się w historii muzyki i kultury – w dużej mierze przez swoje miniatury fortepianowe. Marzenie ze Scen dziecięcych do dziś pozostaje prawdziwym hitem muzyki klasycznej, zostaje nawet wspomniane w jednej scence z Zielonej Gęsi Gałczyńskiego (konkretnie to chodzi o Koncert w Częstochowie, utwór zostaje tam nazwany Trojmeraj). Sceny leśne pojawiają się zaś w Portrecie Doriana Graya Wilde’a (bohater siedzi przed fortepianem, przed otwartym zbiorkiem Schumanna i wyraża swój zachwyt…). Natomiast miniaturka Wesoły wieśniak z Albumu dla młodzieży– to przebój dzieciaków i kreskówek. Sama byłam dzieckiem, więc wiem…:) Bywały takie czasy, że na okrągło grałam Wieśniaka, Śmiałego Jeźdźca, a także Marsza i inne utworki z tego nieśmiertelnego zbioru. Polecam to wszystkim uczącym się gry. A tym, co już umieją więcej, radzę niech sięgną do Scen dziecięcych, po Marzenie, Szczęście, O dobrych ludziach i krajach i inne kompozycje.

Sceny dziecięce – krótkie tkliwe i szczęśliwe, jak nasza przyszłość – pisał Robert do Klary, zanim się jeszcze  pobrali. Jej bowiem jako pierwszej przesłał nuty do tych miniatur.




-------------
Miało być krótko, ale ja jak się wezmę za klawiaturę…

Bibliografia: Bogusław Śmiechowski - Z muzyką przez wieki i kraje, Janusz Cegiełła -  Przeboje Mistrzów, Wikipedia.
Ilustacje: muzykotekaszkolna.pl, bach-cantatas.com

2 komentarze:

  1. Ciekawy post. Nie wiedziałem, że spośród Schumannów to właśnie Clara była wirtuozem, a Robert kaleką.

    W muzyce Schumanna jest coś niepokojącego. Pewnie daje tu o sobie znać jego choroba psychiczna. To by mogło po części tłumaczyć specyficzną harmonię np. cyklu Dichterliebe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, żona była wirtuozem i pierwszą wykonawczynią jego dzieł :) Za to jest mniej znana jako kompozytorka...
      Niepokój jest wyczuwalny nawet w jego miniaturkach. Np. Gdy poeta mówi ze Scen dziecięcych... Zawsze mnie intrygowało.
      https://www.youtube.com/watch?v=8Z3IVJLtrbk

      Usuń