wtorek, 27 lutego 2018

Szarlatany

Posłuchałam właśnie opery Szarlatan, czyli wskrzeszenie umarłych, napisanej przez Karola Kurpińskiego, dość świeże nagranie, bo z września zeszłego roku, muzyka mi się nawet podoba i tekst jest śmieszny, no ale... to jest tak niemiłosiernie poprzerabiane! Muzyka Kurpińskiego "ulepszona" przez Jerzego Dobrzańskiego, natomiast libretto Alojzego Żółkowskiego (ojca), znanego w całej ówczesnej Polsce aktora komediowego i literata, "opracowała" Joanna Kulmowa.


Ja tak nie chcę, no kurcze no! Nawet nie wiem co jest pozmieniane, tak naprawdę nie wiem w którym momencie jest Kurpiński, a gdzie Dobrzański... Takie "ulepszanie" dawnych dzieł jest moim zdaniem karygodne, naprawdę. To tak, jakby traktowali Kurpińskiego za przeproszeniem jak jakiegoś pijanego lub niespełna rozumu, którego z domu się nie wypuszcza, bo wstyd przyniesie. Czy nie lepiej by było opracować partyturę w jak najwierniejszej wersji, takiej jaką była w czasach kompozytora? Tak jak - chyba - jest z Zamkiem na Czorsztynie.... No i dziwcie się, czemu chcę przenieść w czasie!

Denerwuje mnie też niemiłosiernie to, że wielu ludzi interesujących się muzyką w tym kraju, uważa Kurpińskiego za co najwyżej jakąś ciekawostkę, a nie ważną dla naszej kultury postać. Co i rusz gdzieś ktoś go wyzywa, że pisał "ramotki" (tfu!!). I inne zarzuty, że komponował pod publiczkę... no jeju, w XIX wieku teatr był, do stu tysięcy potarganych partytur, czymś żywym, a nie tak jak dziś, jakimś muzeum, "świątynią sztuki" (sic!!). Ludzie naprawdę chcieli tam wtedy chodzić i się bawić! Nikt wtedy nie mówił, że "sztuka jest dla sztuki", co jest hasłem fałszywym i szkodliwym! Naprawdę, tak się wszystkim podoba to czym teatr i sztuka są obecnie?

Kurpiński po za tym był dobrym kompozytorem i miał dużo własnych pomysłów, a wzorował się na  Mozarcie czy Rossinim, bo był ich wielkim fanem i chciał, żebyśmy tu w Polsce też mieli dobrą muzykę. Po za tym u niego są rzeczy których u nich nie ma, czyli mazurek, polonez, dumka! Z resztą, po co porównywać go do innych kompozytorów, po co ciągle wszystko porównywać... Ludzie, poznawajmy naszą kulturę, ale nie tylko szukajmy podniet za granicą, nasz kraj jest równie ciekawy, a nawet ciekawszy.

Cudze dobrze znać, a swoje - obowiązek, jak to ujął Zygmunt Gloger, autor Encyklopedii Staropolskiej.

Btw, to niedawno wystawiono po raz pierwszy od dwustu lat jednoaktówkę Karola pt. Aleksander i Apelles i doszły mnie słuchy, że ma ukazać się płyta, czekam więc z niecierpliwością.

...
 


A tak w ogóle, to Kurpiński był ciekawym facetem, broń Boże nie jakimś pomnikiem, żył w ciekawych czasach i jego biografia to tak naprawdę kawał historii naszego kraju, oczywiście wtedy gdy potrafi się ją umiejętnie poznać i odpowiednie rzeczy skojarzyć.

Na dobrą sprawę nie wiem, czy polecam posłuchać owego Szarlatana czy nie. W środku nagrania, są wywiady, które wyjaśniają w pewnym stopniu co jest robotą Dobrzańskiego. Od razu powiem wam, że skomponował razem z Kulmową ostatnie arie w rytmie poloneza. Tak, ani Kurpiński ani Żółkowski nie mają z niemi nic wspólnego!!

 Od takich szarlatanów-poprawiaczy uchowaj nas, Boże.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz