niedziela, 28 lutego 2016

Róże i ciernie...

Dzisiaj są urodziny Juliusza Zarębskiego. Kiedyś o nim tu już pisałam, ale właściwie poleciłam wtedy tylko jeden jego utwór, cudowny kwintet g-moll.

Dziś więc radzę posłuchać jego Róży i cierni, cyklu pięciu improwizacji  na fortepian.
Tutaj całość:



**********
Róże i ciernie, po francusku  Les Roses et Les Épines, to pięć improwizacji na fortepian napisanych i opublikowanych w 1883 roku, przez Juliusza Zarębskiego, naszego wybitnego pianisty, ucznia Liszta, który zmarł mając jedynie 31 lat.

Do zasadniczego artykułu prezentującego jego postać odsyłam tutaj.KLIK

Nie trzeba być jakimś ekspertem od muzyki (wystarczy pobieżna znajomość Debussy'ego  i Ravela, ale to nie znaczy, że znamy tylko Clair de Lune i Bolero...), żeby zauważyć, że w  Różach i cierniach pojawiają się akordy brzmiące bardzo impresjonistycznie...

Szczególnie widać (słychać) to tutaj, w części czwartej, Allegro molto (quasi presto).

Jednakże jest jeszcze coś, co brzmi bardziej ewidentnie.

Sam początek cyklu, Andante con moto.

Te drobne nutki, grane w górnej części klawiatury, i melodia w basie...


Macie to samo skojarzenie co ja? Maurycy Ravel, i jego Ondine z cyklu Gaspard de la nuit, z 1908!

*** 

Oczywiście, nie chcę tu nic insynuować. Powiem, że to trochę smutne, że bardziej znamy muzykę francuską niż polską, i że Polaka kojarzymy z Francuzem, a nie odwrotnie.

Zachęcam do bliższego zapoznania się z muzyką tego pana.

Polski fortepian to nie tylko Chopin, powtarzajcie to wszystkim!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz