niedziela, 14 lutego 2016

Na Walentynki...

Walentynki to "święto" obce polskiej tradycji... i ja osobiście go nie obchodzę... Ale to chyba nie powód, by z tej okazji nie posłuchać sobie jakichś romantycznych utworów?

Oto 8 wybranych przeze mnie.

Jest to muzyczny portret Anetki Szulcowej, autorki librett do oper Fibicha  i jego ostatniej miłości.
Kiedyś podobno bardzo znane, obecnie - jakoś nie... a szkoda.

Podobno skomponował ten utwór, gdy jego przyszli teściowie, państwo Hampton... podali mu czarną polewkę. I podobno tym właśnie utworem przekonał ich, że jednak nadaje się na męża...

Muzyka Weberna z reguły nie jest romantyczna i do niczego do słuchania w Walentynki się nie nadaje - chyba, że lubicie we dwoje zgłębiać niuanse techniki dodekafonicznej. Przy blasku świec... i sączącym się z głośnika kwartecie op.22...
Jednakże, zanim Webern się zdodekafonił, komponował bardzo ładnie - i ja polecam Wam dzisiaj próbkę jego wczesnej twórczości. Prawdziwą perełkę, napisaną przez niego w wieku 22 lat. Przeurocze. Naprawdę piękne i wzruszające... W Internecie są jakieś "legendy", opowiadające o genezie dzieła (że nie umiał powiedzieć swojej ukochanej, że ją kocha, i napisał coś takiego, itd.) ale ja nie wiem czy można im wierzyć... To zdecydowanie jedna z najbardziej tkliwych i lirycznych melodii jakie znam...

Adagietto z V Symfonii, owy słynny "list miłosny do Almy" znają wszyscy... dlatego nie ma sensu przywoływać go u mnie. Mahler ma w swoim dorobku mnóstwo lirycznych, namiętnych melodii. Dziś polecam ostatnią, szóstą części jego III Symfonii - prawdziwą apoteozę miłości...

Chyba nikogo nie zdziwi, że ta sonata powstawała jako prezent ślubny dla zaprzyjaźnionego z Franckiem skrzypka Eugène'aYsaÿe. :)


Finałowa scena Tristana i Izoldy... gdy ona śpiewa nad trupem swego ukochanego...
Liebestod znaczy miłość-śmierć - w zamyśle Wagnera miało to oznaczać spełnienie miłości... po śmierci...
Polecam wersję orkiestrową.


"Jeg elsker Dig" oznacza po norwesku nic innego jak po prostu "kocham cię" :)
Piękna pieśń. W opracowaniu na solowy fortepian, to takie Griegowe Liebenstraume :)   Ja polecam dziś wersję na baryton i fortepian.
Najpopularniejszy utwór Kreislera, wybitnego skrzypka austriackiego. Liebesleid oznacza "miłosne cierpienia", a cóż wyrazi cierpienie i czułość lepiej niż skrzypce?

-----------------------

Tworząc listę, starałam się unikać "szlagierów" , a postawić na utwory mniej znane... Mam nadzieję, że Wam się podobało. :)


Obrazki:
nr 1 - ilustracja z książki The Boy's King Arthur (Nowy Jork 1922) przedstawiająca Tristana i Izoldę. Autor: N.C. Wyeth
 nr 2 - Rogelio de Esguiza, Tristan i Izolda (1915) 

Oba z Wikimedia Commons.

4 komentarze:

  1. Hmm... Nie wolno przy mnie krytykować Weberna :P :) :)
    Nawet gdy się "zdodekafonił", to w odróżnieniu od Schönberga czy Berga dbał o to, by te dwunastotonowe serie w jego utworach nie były aż tak matematyczne. Wydaje mi się, że naginał to wszystko, żeby uchronić jakieś wewnętrzne muzyczne piękno. I wychodziło mu. No cóż, trochę to "nienormalne" lubić muzykę atonalną, wiem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja lubię muzykę atonalną, ale tylko niektórą. Nie umiem się przekonać do Antka.Tak jakoś. Właśnie z całej tej trójki on mi się wydaje najbardziej matematyczny. ;) No ale ja się nie znam :)) Może kiedyś się do niego przekonam, kto wie? ;)

      Usuń
  2. Ja też się nie znam, piszę o moich odczuciach ;) Lubię u niego te pauzy, ascezę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jego Passacaglia jest cudowna. No ale to jego bardzo wczesny utwór, więc na typowego Weberna się nie łapie...

      Usuń