środa, 22 kwietnia 2015

Muzyczna apoteoza wsi

Beethoven - twórca wybitny i wspaniały - jest otoczony (żeby nie powiedzieć obklejony) całą masą legend, sensacyj, historii... z których tak naprawdę nie wiadomo co jest prawdziwe, a co nie. Talent - to fakt. Głuchota i komponowanie mimo tego - to też fakt. Potarganie partytury Eroiki, po dowiedzeniu się, że Napoleon obwołał się cesarzem - też fakt... no ale tu już wkraczamy na ścieżkę, która nazywa się psychika i poglądy... Zaraz obok tego są uczucia - czytaj: ukochane - i wszędzie pełno mitów, legend, plotek, sensacji... Aż się ma tego dość.

No dobra, teraz - po wstępie - pora na Beethovena bez ściemniania. Na kawałek naprawdę pięknej muzyki.

Symfonia Pastoralna


 To szósta symfonia w dorobku Beethovena, utwór romantyczny, bo programowy; taki prawie poemat symfoniczny. Zaczyna się Obudzeniem się radosnych uczuć po przybyciu na wieś, następnie mamy Scenę nad strumykiem i Wesołą zabawę wieśniaków... którą przerywa nagła burza - jedna z najlepszych muzycznych burz, doprawdy.Wstrząsająca i straszna... No a po niej - wszystko cichnie, pastuszek śpiewa radosną piosenkę.

To moja ulubiona symfonia Beethovena.
Mamy tu pełną apoteozę wsi - tylko tam, na łonie natury, człowiek może czuć się szczęśliwy. I żyć naprawdę, pełną piersią. Odnaleźć siebie, posłuchać co mu w duszy gra. W zabieganym mieście, gdzie jest pełno ludzi, pełno samochodów i pełno hałasu -  to jest niestety niemożliwe.




Preludia

Następne dzieło to poemat symfoniczny Preludia  Franciszka Liszta - kolejnego "obrośniętego legendami" artysty. Wybrałam ten utwór, gdyż ma w swoim programie wiele wspólnego z Pastoralną. Tylko że u Beethovena to jest właściwie jednorazowe wydarzenie - to, co wydarzyło się po przybyciu na wieś, a u Liszta - to całe życie.  A zresztą niech autor sam się wytłumaczy:

Czyż życie nie jest szeregiem preludiów do owej nieznanej pieśni, której pierwszą wzniosłą nutę intonuje śmierć? Miłość jest świetlistą jest świetlaną jutrzenką każdego serca. Lecz komuż dane było uniknąć zniszczenia pierwszych rozkoszy szczęścia przez huczącą burzę, która zimnym oddechem rozpędza jego piękne iluzje i śmiertelnym gromem niszczy jego ołtarz nadziei a któraż najgłębiej zraniona dusza nie chciałaby po takich wstrząsach pieścić swych wspomnień w miłym zaciszu wiejskiego życia? Ale mąż nie zniesie długo przyjemnego spokoju wśród kojących nastrojów przyrody i gdy zabrzmi bojowy sygnał surm, pospieszy na niebezpieczny posterunek, by w zgiełku zyskać pełną świadomość siebie samego i swojej siły.

To literacki wstęp do tego dzieła. I wszystko co w nim jest, zostaje odzwierciedlone w utworze. Mamy więc i momenty liryczne, i triumfalne, i burzę oczywiście.

Beethoven, Symfonia Pastoralna:

Liszt, Preludia

*
Mazurki Chopina niestety do dzisiejszego tematu się nie nadawały, gdyż to stylizacje ludowych tańców - a to muzyka i kultura wsi, ale nie jej apoteoza...





Obrazy: 
Beethoven w trakcie pisania Pastoralnej, litografia z 1834 roku
Józef Chełmoński, Żurawie


A Wy znacie jakieś utwory muzyczne, które byłyby apoteozą wsi albo przyrody?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz