Jak ktoś czytał mój ostatni wpis, to może pamięta, że narzekałam, że nie ma żadnego nagrania Fugi B-dur na temat "Jeszcze Polska nie zginęła" imci Karola Kurpińskiego, oprócz tego jednego komputerowego. A tu okazało się, że jest, i to wcale świeże.
18 października tego roku w Pałacu Prezydenckim odbył się koncert z okazji Roku Tadeusza Kościuszki i jeden z wykonywanych tam utworów to była właśnie ta fuga, na fortepianie, w 23:05 na nagraniu.
Pierwsze jej publiczne wykonanie odbyło się 1 stycznia 1831, a zatem już w czasie powstania. Do muzyki granej przez orkiestrę stopniowo dołączali się śpiewacy i w końcu cała publiczność też zaczęła śpiewać.
Btw wiecie, że 20 grudnia 1830 Kurpiński poszedł z innymi artystami z opery budować okopy?
Tu w tym nagraniu jest jeszczeElegia na śmierć Tadeusza Kościuszki (utwór przeznaczony na orkiestrę i recytatora). Ucieszyłam się jak się o tym dowiedziałam, ale mój entuzjazm stopniał niemalże natychmiast, gdy zobaczyłam kto będzie deklamował. No i niestety...całkiem słusznie się obawiałam...😔
Żal mi tej pięknie zagranej muzyki, naprawdę. Od 48:05 :'(
Między fugą a ową Elegią mamy dwie części Sekstetu smyczkowego Ignacego Feliksa Dobrzyńskiego, rzecz niezwykle uroczą i ślicznie zagraną, warto posłuchać!
Pierwszym punktem koncertu to są w ogóle utwory skomponowane Kościuszkę, dwa polonezy oraz walc.Natomiast zwieńczenie uroczystości to Fantazja A-dur na tematy polskie Chopina, ale ja już do niej nie dotrwałam. ;/
Ehh, zaczynam poważnie zastanawiać się, jak tu przenieść się w czasie.
Jeśli ten blog nie będzie aktualizowany dłużej niż dwa tygodnie, to wiedzcie, że mi się to udało i jestem pewnie w 1830 albo w 1820-którymś. Ale zamierzam wrócić jakby co, więc stay tuned & be prepared, dopiero będą ciekawe wpisy!
Ja wiem, że jest mnóstwo tematów na które można by pisać i że jeden wpis o Kurpińskim już tu był...no ale... Muszę napisać drugi, po prostu muszę, jego muzyka jest super i naprawdę potrzebuje fanów.
no co ;_;
Więc ja, ubogi bloger, robię co mogę - czyli piszę.
Od razu zastrzegam, że dzisiejszy wpis to będzie głównie muzyka, niestety historycznie w temacie pana Karola nie jestem specem, bo opieram się tylko na tym co znalazłam w necie. Postaram się o książki jak się wreszcie uporam z obowiązkami nie-blogowymi... których niestety trochę jest.
A teraz, moi państwo, przygotujcie się na dużą dawkę Karola Kazimierza Kurpińskiego. HAHAHA.
❤
nie zabijajcie
Już za pasem kolejna rocznica powstania listopadowego. Kojarzymy wszyscy Warszawiankę, prawda?Ja wiem, że niektórzy nie... to smutne :'( Kurpiński jest również autorem innej pieśni powstańczej, która obecnie jest niestety zapomniana. Chodzi o Litwinkę, czyli hymn Legionów Litewskich. O jej popularności w epoce świadczy m.in. fakt, że jej melodia została użyta przez Ryszarda Wagnera w uwerturze Polonia, obok Mazurka Dąbrowskiego i Witaj, majowa jutrzenko. Jak twierdzą niektórzy, aluzja do niej pojawia się także wFantazji f-mollFryderyka Chopina.
Skoro o patriotycznych utworach mowa, to proszę, mamy również fugę na temat Jeszcze Polska nie zginęła, ale niestety w wykonaniu programu do nutek. No niech ktoś to nagra i wrzuci na YT, proszę! Kurpiński skomponował ją w 1821 na fortepian, natomiast w orkiestrowej wersji pierwszy raz (i chyba ostatni też niestety) zabrzmiała 1 stycznia 1831 roku w Teatrze Wielkim. Utwór został kompletnie zapomniany po klęsce powstania.
Przejdźmy z tego do utworu religijnego, jakim jest Te Deum, skomponowane w 1829 roku z okazji koronacji cara Mikołaja I na króla Polski.
Kurpiński, Elsner (nauczyciel Chopina) oraz Soliva (włoski kompozytor) mieli skomponować trzy dzieła - Veni Creator, Te Deum i Mszę Uroczystą, no i pan Karol wylosował Te Deum.
Warto przy tym zaznaczyć, że wersja wydana na płytach CD pod dyrekcją Wojciecha Czepiela w 1996, nie jest wersją oryginalną. Partyturę Kurpińskiego przerobił i to podobno diametralnie, dwudziestowieczny kompozytor i dyrygent Jerzy Dobrzański.
Ja słucham wersji oryginalnej, z koncertu który odbył się w 2011. Dyryguje tu szwajcarski dyrygent Kaspar Zehnder. Niestety pod koniec mamy ok. 10-sekundową lukę spowodowaną przerwą na łączach, ale nie narzekajmy. Dzieło powala po prostu, na szczęście nie objętością, ale mocą!
Tak btw, to Józef Elsner chyba wtedy napisał tę mszę uroczystą... bo coś widziałam takiego na YT.
Opera, którą w poprzednim wpisie prawie zupełnie pominęłam (jak ja mogłam tak postąpić, no jak??), to była specjalność pana Karola. Napisał ich około 30! No ale... mało się zachowało. W całości tylko 9.
Np. z opery Dwie chatki jest tylko uwertura. Opera ta powstała w 1811 roku, kiedy Kurpiński miał 26 lat. A ponieważ kompozycji uczył się sam, a to jego druga opera, to ta uwertura wydaje się być po prostu za dobra.Wg. informacji z TEGO źródła, to rękopisu nie ma, a uwertura ukazała się drukiem w opracowaniu Witolda Rowickiego... czyli tak naprawdę nie ma dowodu, że to napisał Kurpiński. Nie takie hece się odbywają, zresztą przeczytajcie sobie proszęTEN TEKST, bo on jest świetny. Uwertura też jest świetna.
Opery zachowane w całości to np. Jadwiga, królowa Polski.
Albo Zamek na Czorsztynie, czyli Bojomir i Wanda.Wiecie, w niektórych empikach są takie fajne komputery przy których można zapoznać się z obecną w asortymencie muzyką... Ostatnio tam byłam i oczywiście sprawdzałam co wyskoczy gdy się wpisze imię i nazwisko bohatera dzisiejszego wpisu... No i wyskoczył Zamek na Czorsztynie. Posłuchałam jednej arii- Jeszcze za króla Michała. To jest cudne :D Haha, już wiem co chcę pod choinkę! A tutaj uwertura.
To skoro już były trzy uwerturki, to może coś z muzyki kameralnej teraz, bo warto wiedzieć, że i taką pan Karol pisał.
Fantazja C-dur na kwartet smyczkowy. Jak dla mnie wyborna.
A na koniec... utwory fortepianowe! Najpierw, fantazja c-moll Chwila snu okropnego. Myślałam, że nie ma żadnego nagrania, a tu przypadkiem znalazłam! Ś.p. pani Lidia Kozubek przy fortepianie.
I jeszcze jedno. Polonez. Nie będzie to Witaj królu/Cześć Ci, Polsko/Polonez koronacyjny w D-dur (tak, on funkcjonuje sobie pod tymi trzema nazwami), tylko skromny, melancholijny polonez w d-moll. Ja wiem, że po polonezowych rewolucjach Chopina, nikomu się nie chce słuchać tych wcześniejszych... no ale.. trzeba.
Zwłaszcza, że mamy tu do czynienia z historycznym instrumentem, który ma taki piękny dźwięk... Ech, czemu ja nie umiem pisać.
*** Aesthetic moodboard z Karolem, bo kto mi zabroni?
Ten budynek w prawym górnym rogu to kościół we Włoszakowicach, czyli jego wsi. Znajdują się w nim organy z 1750, na których Karol miał pewnie okazję grać, jego ojciec był tam organistą. W środkowym rzędzie po lewej jest fragment Chwili snu okropnego, po prawej fragment okładki Zamku na Czorsztynie... a poniżej Polonez pod gołym niebem Kornelego Szlegela i Teatr Wielki... Więcej już chyba nie trzeba tłumaczyć.
No tak... czasem tak przyjdzie do głowy odpalić jakiś utwór dawno nie słuchany.
Wspomnienie Drezna (1846) Ignacego Feliksa Dobrzyńskiego to krótkie trio skomponowane na obój, fortepian i wiolonczelę. To jest chyba najpiękniejsza rzecz na obój, którą słyszałam. Melodia jest tak piękna i wzruszająca... i ten akompaniament fortepianu... a potem, gdy melodię przejmuje wiolonczela...nie, czy to się dzieje naprawdę??? To jest takie cudowne... Żałuję, że nie gram na oboju!!
Pisałam tu już o Dobrzyńskim parę razy, ale tego jeszcze nie dawałam, prawda? To przyszedł wreszcie na to czas.
Czy jest coś cudowniejszego niż muzyka kameralna?
Kupiłam sobie dzisiaj płytę z muzyką kameralną i słuchałam już trzy razy :D Oczywiście z polską muzyką, haha, kompozytorów dwóch, kto zgadnie? Ja nie chcę zdradzać póki co, bo mam pewien plan... wkrótce dojdzie on do skutku.
Z powodu dzisiejszego i jutrzejszego święta tradycyjnie zmuszam do proponuję posłuchać jakiegoś requiem.
Dziś będzie to Requiem Es-moll Józefa Kozłowskiego (1757-1831).
Józef Kozłowski
Józef Kozłowski urodził się w polskiej rodzinie ziemiańskiej niedaleko Propojska (obecnie Sławograd na Białorusi), ale większość życia spędził w Rosji. Był nauczycielem muzyki Michała Kleofasa Ogińskiego. W latach 1786-96 służył w armii rosyjskiej ( w randze oficera) i brał udział w wojnie z Turcją (1787-91), tam też zwrócił na siebie uwagę księcia Grigorija Potiomkina... który mówiąc krótko załatwił mu karierę muzyczną w Rosji. Dzięki Potiomkinowi Kozłowski został dyrektorem carskich teatrów w Petersburgu. Skomponował muzykę do Niech rozgrzmiewa pieśń zwycięstwa, pierwszego hymnu Rosji, spopularyzował w Rosji poloneza, jest również twórcą romansu rosyjskiego jako gatunku muzycznego.
Dobra, tyle wystarczy!
Teraz o samym requiem.
Msza została skomponowana w 1798 roku i jest poświęcona pamięci króla Stanisława Augusta Poniatowskiego.
Jest to po prostu arcydzieło. Muzyka tak piękna, uroczysta i poruszająca... nie będę nic więcej mówić, posłuchajcie. Późny klasycyzm w swojej najlepszej postaci.
Pozdrawiam! No i znowu narzekam na siebie, że się rozpisać nie umiem.