wtorek, 18 października 2016

Wiosną... w jesień!

Zimno, jesień, masakra jakaś.

Mam utwór na pocieszenie. Odgłosy wiosny Christiana Sindinga (1856-1941), norweskiego kompozytora, kolegi Edwarda Griega.
Christian Sinding

Christian nietuzinkową postacią był. Parę swoich utworów, i to takich, które były już wykonywane, po prostu spalił. Dziwne to musi być uczucie. Grałeś z kolegami kwartet smyczkowy, a tu nagle okazuje się że już go nie ma? Bo pan artysta zniszczył ;-(

Choć pisał symfonie, dzieła kameralne, pieśni i miniatury, to tylko jeden jego utwór zdobył międzynarodowy rozgłos.To  właśnie Odgłosy wiosny z 1896 roku. Genialna miniatura. Z fantastycznymi harmoniami, to jest po prostu niesamowite!

Pierwszy raz zetknęłam się z tym w utworze Humoresque Rag Felixa Arndta. To ragtime posklejany z przebojów muzyki "klasycznej", pisałam o nim i jego autorze tutaj. Fragment z Odgłosów pojawia się w środku.Tylko, że wtedy myślałam, że to autorska melodia Arndta...

 Tutaj wersja orkiestrowa Odgłosów. Dyryguje Leif Segerstam, fiński dyrygent o aparycji św.Mikołaja, lub jak kto woli, Karola Marxa.


2 komentarze:

  1. Dobrze, że nie Warszawska Jesień, bo nie mogę znieść tego rzępolenia w radiu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. He he :) O warszawskiej jesieni tu raczej nie będzie, bo też za tym nie przepadam ;)

      Usuń