poniedziałek, 30 marca 2015

Zmiana czasu - i szklana muzyka

W sobotę była zmiana czasu z zimowego na letni. Czyli: wszystko robimy teraz godzinę wcześniej, chociaż nominalnie to niby nic się nie zmieniło.Ale biologia to nie są formalności. Co roku notuje się setki, tysiące zawałów (często ze skutkiem śmiertelnym) spowodowanych tym szybkim "przeskokiem" o jedną godzinę wcześniej.

Kto pierwszy wpadł na pomysł, by przestawiać zegarki? 

Podobno Beniamin Franklin, amerykański myśliciel, wolnomularz, wynalazca, jeden z "ojców założycieli" USA. Gdy napisał, że powinno się przestawiać latem czas o godzinę do przodu, to wszyscy myśleli, że stroi sobie żarty, że zwariował, i nikt nie wziął tego pomysłu na poważnie.
Idea zmiany czasu kiełkowała potem przez cały wiek XIX, by triumfalnie wkroczyć do naszego życia w roku 1916. Wtedy bowiem (I wojna światowa) Niemcy wprowadzili czas letni u siebie i na terenach okupowanych. Za tym przykładem poszli Anglicy, potem Amerykanie, a potem, to już niestety prawie wszyscy.
Czas letni stosowano u nas w latach międzywojennych, następnie podczas okupacji hitlerowskiej, a potem kolejno w latach 1946–1949, 1957–1964 i od 1977 r. do dziś.

I to wszystko przez Franklina?

Nie wiem. Ale za to jestem pewna, że "przez niego" pojawił się na tym świecie pewien ciekawy instrument...

Harmonika szklana!



Osiemnasty wiek był okresem wielkiego rozwoju muzyki, szczególnie instrumentalnej. Problem w tym, że mało było wówczas instrumentów muzycznych z dużym wolumenem.Pięciooktawowy klawesyn odchodził pomału na emeryturę, fortepian (też "nieduży" jak na dzisiejsze czasy) dopiero raczkował, a po domach i dworach stały klawikordy, szpinety i wirginały, jeszcze mniejsze.

Z tym brakiem dźwięków radzono sobie na różne sposoby. Komponując muzykę orkiestrową i... grając na kieliszkach. Austriacki twórca operowy Chrisoph Willibald Gluck był nawet z tego sławny, zresztą nie tylko on - było wielu kieliszkowców - wirtuozów, szczególnie na Wyspach Brytyjskich...
Kieliszki do grania, czyli anielskie organy, szklana harfa. Instrument zespołu Glass Duo

No ale z kieliszkami jest pewien kłopot. Trochę trudno je tak "z marszu" nastroić.
I tu z pomocą przyszedł Beniamin Franklin w roku 1761. Postanowił ulepszyć te anielskie organy (jak to je wówczas nazywano) i  wynalazł harmonikę szklaną, instrument składający się nie z kieliszków, a różnej wielkości szklanych kloszy. Wprawiało się je w ruch za pomocą pedałowania. Dotykając takiego obracającego się klosza wilgotnym (często niestety obślinionym...) palcem uzyskiwało się delikatny, wibrujący dźwięk.

Harmonika szklana była w osiemnastym wieku tak popularna, że nawet Mozart i Beethoven komponowali na nią utwory. Istnieli też "harmonikarze" wirtuozi - tacy jak Stephen Forrage, Marianne Davies czy niewidoma  instrumentalistka Marianne Kirchgessner.


 Dlaczego harmonika szklana straciła popularność? 

Cóż, po epoce klasycyzmu, w romantyzmie, liczyła się ekspresja, forte fortissimo, piano pianissimo... A ona, delikatna, "koronkowa" (patrz: mój artykuł Koronkowy mankiet ) nie dawała takich możliwości. Po za tym pojawił się fortepian, fisharmonia i inne instrumenty z dużym wolumenem.
Ale to nie znaczy, że odeszła zupełnie w niepamięć! Pojawia się u Camille'a Saint-Saensa w Karnawale zwierząt (Akwarium), jej brzmienie wykorzystują też czasem muzycy "nie-klasyczni" (np. Pink Floyd), istnieją też całe zespoły propagujące tą szklaną muzykę.

Tu Taniec wieszczki cukrowej Czajkowskiego na harmonice szklanej:

------------------------------
Przyznajcie: Franklin niefortunnie wypalił z tym zegarkiem...


Obrazy: Wikimedia Commons

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz