środa, 18 kwietnia 2018

Oczy tak piękne! 😍

Dziś prześladuje mnie ta pieśń, to znaczy: trio z komedioopery Kurpińskiego Zamek na Czorsztynie. Przypomnę, że rzecz dzieje się po bitwie pod Wiedniem. Dzielny Bojomir Buczacki i jego tchórzliwy sługa Nikita, wracając nocą w rodzinne strony, napotykają na swojej drodze wielkie stare zamczysko i wchodzą do niego, gdyż myślą, że jest niezamieszkałe. Tymczasem to tylko panna Łucja, służąca, nie zamknęła drzwi. Nikita, który boi się wszystkiego (tak, jego wyobraźnia jest szalenie pracowita: "gacki, omacki, duże panie w prześcieradłach przy okopconych zwierciadłach" xD), podejrzewa że to diablica, natomiast Bojomir zaczyna z nią flirtować, żeby się nie zezłościła, że tak weszli bez pytania... I tu mamy to urocze i nieco frywolne trio:

Bojomir:
Oczy tak piękne, oczy tak żywe
Nie zwykły bywać fałszywe
Lecz im powierzać straż domu
Nie radziłbym ja nikomu.

Łucja:
Rycerz waleczny
Zawsze jest grzeczny.

Nikita:
Diabeł im grzeczniejszy
Tym niebezpieczniejszy.

Bojomir: 
Tchórz im ostrożniejszy
Tym jest nieznośniejszy.
[...]

Autorem libretta jest, przypomnę, Józef Wawrzyniec Krasiński (1783-1845). Ale Kurpiński ogólnie w takich tematach też był niezły...kiedyś cały jego dzienniczek przeczytam, Karol, bój się! Podczas premiery Zamku Łucję grała jego żona, Zosia. Ten duet z Nikitą, gdy ona go próbuje skusić na kolację też jest fajny... W ogóle cały Zamek jest fajny! Tyle humoru, i pięknych melodyj, i ta romantyczna tajemnica! A zakończenie mnie zawsze wzrusza. Kocham Zamek na Czorsztynie. Ach, czemu nie mieszkam w Warszawie w 1819? Do tej współczesnej to nie chcę.

Tutaj zamieszczam owo trio, nagranie z płyty z 2012, ale wideo jest niepubliczne, bo staram się nie zamieszczać komercyjnych nagrań; to jest wyjątek.


Zamek na Czorsztynie zupełnie nie pasuje do powszechnie przyjętej definicji opery: czyli że wszyscy śpiewają przez cały czas. To raczej operetka, wodewil, śpiewogra, komedioopera - jakkolwiek to nazwać. Muzyki i gadania jest mniej więcej pół na pół. Taki model opery był  tamtych czasach popularny, i o ile mnie pamięć nie myli, jest to modła francuska. W tym nagraniu z 2012 mówione kwestie skrócono do minimum, co jest jak najbardziej zrozumiałe, gdyż chodziło głównie o rejestrację muzyki.

Ale jest jeszcze jedno nagranie, z lat 60. lub 70., które zrealizowane jest w konwencji słuchowiska radiowego. Mamy tutaj nie tylko dużo śpiewania i gadania, ale także różne efekty dźwiękowe i odgłosy. Kto inny śpiewa, a kto inny mówi. W roli Bojomira (śpiewanej) mamy słynnego tenora Kazimierza Pustelaka, natomiast Dobrosław, czyli ojciec Wandy (ale dla odmiany "gadany"), to sam Wiktor Sadecki, który udzielił głosu Smokowi Wawelskiemu w Porwaniu Baltazara Gąbki... Bajdełej ja bardzo lubię tę bajkę! <3

Ta wersja Zamku jest wspaniała, można załapać o co chodzi z fabułą i w ogóle, artyści wspaniale wcielili się w swoje role. Można sobie to ściągnąć tutaj.

Dla każdego fana Kurpińskiego to jest MUST HEAR!!!

A dla fanki tym bardziej.😏

czy ja piszę to do siebie, co ja robię

czwartek, 12 kwietnia 2018

Wiosna na blogu 2

Nie myślcie sobie, że w tym roku wiosenna lista nas ominie! Znalazłam parę fajnych wiosennych utworków, których w tym przybytku jeszcze nie mieliśmy.🌼

Lista z zeszłego roku jest tutaj.
Leon Wyczółkowski - Wiosna w Gościeradzu, 1931

Fryderyk Chopin - Wiosna, op.74, nr 2
Najpierw Frycek i jedna z jego pieśni, napisana do słów Stefana Witwickiego, który napisał również tekst do Życzenia i... Pije Kuba do Jakuba! xD
Melodia po prostu genialnie oddaje charakter tekstu. Można zobaczyć to wszystko, a nawet poczuć... Kocham ten utwór.
🌼

Tutaj wersja na fortepian solo.

Piotr Czajkowski - Pory Roku, op.37a (1876)
Pory Roku to zbiór 12 utworów na fortepian, powstałych  w 1876. Każdy z nich odpowiada jednemu z miesięcy i jest opatrzony podtytułem oraz fragmentem wiersza. Najpopularniejszą częścią cyklu jest przepiękny Czerwiec - Barkarola.

Z utworów wiosennych najbardziej podoba mi się chyba Kwiecień - Śnieżyczka. Ale każdy z nich jest na swój sposób cudowny. Najwięcej melancholii zawiera w sobie Marzec - Śpiew skowronka... ach, te rosyjskie skowronki, zaraz przypomina mi się Glinka...
A Maj - Gwieździste noce ? Tytuł chyba mówi sam za siebie, posłuchajcie! ;)

Marzec 


Kwiecień

Maj


Lili Boulanger - Wiosenny poranek (D'un matin de printemps)
(1917)
Opuszczamy epokę romantyzmu i przenosimy się do XX wieku. Lili Boulanger (1893-1918) była francuską kompozytorką, siostrą słynnej nauczycielki kompozycji Nadii Boulanger. Ten utwór, napisany na flet (lub skrzypce) i fortepian wpisuje się w nurt impresjonistyczny. Moim zdaniem jest przecudowny, genialnie obrazuje wiosenną aurę która nie zawsze przecież jest taka urocza i niewinna... ja słyszę tutaj między innymi wiatr który porywa kapelusze. :D W wersji na flet można też łatwo zauważyć ptasie motywy.

Warto znać obie, tego utworu też go słucham na okrągło.

Flet


A tu na skrzypce - w wykonaniu samego Yehudi Menuhina.


Darius Milhaud - Symfonia kameralna nr 1: Wiosna
A to jest też francuskie i nawet z tego samego roku. Symfonia, która trwa 4 minuty...
Wiem jak głupio to teraz zabrzmi, ale trudno.
To jest naprawdę takie nic, ale to "nic" jest bardzo wiosenne i warto posłuchać. xD


I to tyle na dziś, pozdrawiam.

🌼🌼🌼

wtorek, 10 kwietnia 2018

Antoni Milwid

Bardzo mało wiemy o kompozytorze Antonim Milwidzie (c.1755-1837). Zdaniem muzykologa Tadeusza Maciejewskiego jest on tożsamy z Antonim Milewiczem - organistą działającym w Czerwińsku nad Wisłą.

 W zbiorach biblioteki księży salezjanów w Czerwińsku zachowało się 11 utworów religijnych podpisanych jego nazwiskiem oraz 10 pisanych jego ręką, są one mu przypisywane, gdyż zastosowana jest w nich charakterystyczna dla niego instrumentacja. Milwid często wykorzystywał w swych utworach melodie tradycyjnych pieśni kościelnych, kolęd oraz mazurów i polonezów, a to już jest romantyczne! :)

Znalazłam dziś jego Symfonię koncertującą na obój i orkiestrę. Cudowny utwór, zwłaszcza pierwsza część mi się podoba... zwłaszcza to całość mi się podoba tak naprawdę. Kocham obój, te melodie i orkiestrę, mam cichą nadzieję że pan Milwid naprawdę sam to tak ładnie zorkiestrował, a nie, że ktoś przy tym w XX wieku majstrował.

POPRAWKA, 30 lipca 2018Oczywiście, ktoś przy tym majstrował, a konkretnie Jan Krenz w latach 1951-52.  To jest Symfonia C-dur Milwida połączona z jego Menuetem Es-dur.

Kurcze, szkoda ;/